Zakopane 2010 - Witamy w portalu Stowarzyszenia Wspierania Niesłyszących - SWN

Stowarzyszenie
Wspierania
Niesłyszących
Przejdź do treści
Poznaję świat






Zakopane 2010
W dniach 11-14 czerwca 2010 r. odbyła się 4-dniowa wycieczka do Gliczarowa/Zakopanego dla osób niesłyszących
Przed wycieczką została ustalona trasa wycieczki, która wiodła przez ciekawe zakątki południowej części Polski.
Najpierw pojechaliśmy do rezerwatu przyrody Prządki - jest to grupa skał piaskowcowych na grzbiecie górskim o powierzchni 13,66 ha. Rezerwat jest położony w obrębie Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego . Z tymi skałami związanych jest kilka legend; jedna z nich wyjaśniająca nazwę rezerwatu opowiada jak "... troje dziewcząt z Korczyny, miasteczka słynnego kiedyś z pięknych wyrobów płócienniczych, zakochało się naraz w jednym młodzieńcu. Długo spierały się o swe prawa pierwszeństwa, wreszcie postanowiły, że ta zostanie jego oblubienicą, która najszybciej i najpiękniej uprzędzie nici na odzież ślubną. Jednocześnie wszystkie wzięły się do pracy. Gdy nadszedł dzień świąteczny prządki nie chciały przerwać pracy, i aby nie gorszyć mieszkańców swej wsi, ukryły się wraz z kądzielami na górze odległej o 3 km od Korczyny i tam pod osłoną lasu, dalej prowadziły swój "wyścig". Żadna jednak z nich nie osiągnęła celu, z chwilą bowiem, kiedy rozległ się korczyński dzwon kościelny, wzywający wszystkich na nabożeństwo, trzy zawodniczki zostały zamienione w głazy i po dziś dzień sterczą na szczycie góry jako przestroga dla tych, co nie szanują świętych dni..."
W tradycji miejscowej poszczególne grupy skalne noszą nazwy: Prządka-Matka, Prządka-Baba, Herszt, Madej.
Następnym miejscem, do którego podążaliśmy przez nie tak dawno zalane miasta i wsie była Jaworzyna Krynicka (1114 m n.p.m.) - najwyższy szczyt we wschodniej części Beskidu Sądeckiego. Na szczyt wyjechaliśmy kolejką gondolową skąd mogliśmy podziwiać przepiękne widoki: dużą część Beskidu Sądeckiego, Beskidu Niskiego, fragment Beskidu Wyspowego, Gorców oraz Pienin, a także okazałą panoramę Tatr. Mieliśmy czas na podziwianie piękna naszych gór, a co głodniejsi próbowali specjałów regionalnej kuchni.
Po obowiązkowej sesji zdjęciowej ruszyliśmy dalej. Po stronie prawej mieliśmy Polskę, a po lewej oddzieloną rzeką - Słowację.
Większość uczestników wycieczki była w tej części Polski po raz pierwszy.
Pod wieczór dotarliśmy na miejsce noclegowe w Gliczarowie. Powitała nas bardzo serdecznie właścicielka pensjonatu i ugościła obiadokolacją.
Drugiego dnia po śniadaniu pojechaliśmy do stolicy Tatr – Zakopanego. Tam po spacerze między stoiskami z pamiątkami dotarliśmy na dolną stację Gubałówki. Kupiliśmy bilety i kolejką szynową wyjechaliśmy na gorę. Pogoda sprzyjała, więc znowu zdjęcia, podziwianie szczytów gór, zakup pamiątek i coś, na co z niecierpliwością czekaliśmy - Park Linowy!!! Swego czasu byliśmy już w podobnym parku linowym we Wrocławiu i chcieliśmy przekonać się, który jest trudniejszy do pokonania.
Park Linowy - to kompleks nadrzewnych atrakcji (mostków, kładek, siatek, tyrolek, drewnianych platform itp.), zawieszonych na stalowych linach. Łączna długość to kilka kilometrów. Na linach zamocowanych jest blisko 100 różnych atrakcji, będących swoistym torem przeszkód na wysokości od 2 do kilkunastu metrów. Kolejność związana jest z narastaniem trudności - im dalej tym trudniej i wyżej.
Wszystkie zasady posługiwania się sprzętem asekuracyjnym przedstawiane są podczas obowiązkowego kilkuminutowego szkolenia przed wejściem na wysokość. Po części teoretycznej następuje praktyka - każdy uczestnik szkolenia ma okazję wykazać się zdobytą wiedzą pod okiem fachowca. Przez cały czas korzystania z atrakcji, należy bezwarunkowo być przypiętym do „liny życia”. Z resztą wcześniej musieliśmy zapoznać się z regulaminem Parku i podpisać go (mieliśmy też zgody naszych rodziców). Adrenaliny było co niemiara! OCZYWIŚCIE pokonaliśmy wszystkie trasy, chociaż czasami było to ciężkie nie tyle od strony fizycznej co psychicznej. Zmęczeni i wyczerpani posililiśmy się kanapkami i poszliśmy spacerkiem szczytem Gubałówki do Butorowskiego Wierchu (1160 m).
Butorowy Wierch – jest to wzniesienie na Pogórzu Gubałowskim (Paśmie Gubałowskim), pomiędzy Gubałówką (1126 m) i Palenicą Kościeliską (1183 m). Jest mniej popularny niż Gubałówka, ponieważ znajduje się nad Kościeliskiem koło Zakopanego, a stok północny jest zalesiony. Z Gubałówką łączy go widokowy odcinek Szlaku Papieskiego. Z Butorowego Wierchu zjechaliśmy kolejką linową. Było super!
W Zakopanem mieliśmy czas wolny. Chodziliśmy po głównej ulicy Zakopanego – Krupówkach i kupowaliśmy prezenciki dla naszych bliskich. Próbowaliśmy też oscypków - regionalnych specjałów. Później zwiedziliśmy Muzeum Tatrzańskie, poszliśmy pod Wielką i Małą Krokiew – chcieliśmy uwiecznić siebie na tle skoczni, na której skacze Adam Małysz i inni znani skoczkowie. Widzieliśmy kilka prawdziwych góralskich wesel – piękne stroje, tradycyjne, odświętne ubrania, górale na koniach, dorożki. Cieszyliśmy się, że udało się nam być świadkami tych uroczystości.
W niedzielę poszliśmy do Sanktuarium M.B.F na Krzeptówkach. Następnie pojechaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej.
Korzystaliśmy z atrakcji basenów termalnych, których jest tam pod dostatkiem: 6 zewnętrznych i 6 wewnętrznych. Kąpiel w nich była baaardzo przyjemna! Wieczorem gospodarze przygotowali dla nas ognisko pożegnalne. Piekliśmy kiełbaski i wspominaliśmy szkołę, wycieczki, nauczycieli, kolegów. Niektórzy próbowali śpiewać „serenady” w sobie tylko znanym języku, ale inni uczestnicy jakoś nie docenili ich zdolności wokalnych. Przypominaliśmy sobie śmieszne historie, gafy, które popełniliśmy i było nam żal, że to już nie wróci.
W ostatnim dniu pożegnaliśmy uroczych gospodarzy i ruszyliśmy w drogę powrotną ale wiodącą przez Wadowice (Bazylika ONMP i dom rodzinny papieża Jana Pawła II) i Inwałd.
Park miniatur w Inwałdzie to zbiór najpiękniejszych atrakcji turystycznych Polski i świata. Podziwialiśmy między innymi Plac św. Marka w Wenecji, krzywą wieżę, statuę Wolności, Plac Watykański, zamek w Łańcucie, Warszawie, itp.
Wieczorem wróciliśmy do Internatu. Szkoda, że była to nasza ostatnia wycieczka. Ale przyjemne wrażenia z niej zostaną w nas na zawsze.
Wróć do spisu treści